27 marca, piatek
Dotarlismy do Urugwaju! Nieco zmeczeni. Dlatego postanowilismy przeznaczyc kilka dni na blogi odpoczynek. Padlo na Colonie del Sacramento.
Colonia to male miasteczko polozone w delcie La Platy. Jest to najcenniejsze pod wzgledem historycznym miejsce w Urugwaju. Zachowala sie bowiem kolonialna zabudowa z XVI wieku. Na kazdym kroku czuc tu wplywy hiszpanskie, portugalskie i wloskie. Miasteczko jest naprawde urocze. W ciagu dnia pojedyncze osoby przemierzaja ulice. Jest bardzo goraco. Dopiero wieczorem rozkwita zycie. Kazdy sklep ma swoje wlasne godziny otwarcia. Jest spokojnie i bezpiecznie. Ceny raczej wyzsze niz w Polsce. Owocow nie ma tak duzo jak w Brazylii. Ale za to mate pija wszyscy! Czy ktos jest mlody, czy stary, czy na rowerze, czy w samochodzie, czy w parku, czy na ulicy - zawsze mate w reku i termos z goraca woda pod pacha!
My przyplynelismy z Buenos Aires do Colonii o 4 nad ranem. Bez problemu znalezlismy nocleg w malym hostelu. Caly dzionek spacerowalismy po centrum historycznym miasteczka. Wieczorem wdrapalismy sie na latarnie morska, albo raczej rzeczna w tym przypadku. Stamtad mielismy piekny widok na cala miescine skapana w promieniach zachodzacego slonca...
28 marca, sobota
Jak odpoczynek, to odpoczynek :)
Razem z szalona grupka starszych pan z rozkladanymi lezaczkami wybralismy sie miejskim autobusem na pobliska plaze. Plaza duza i piaszczysta. Nad rzeka, ktorej drugiego brzegu nie widac. Bylo sielsko i baaaaaaardzo goraco! Jakis tutejszy szakal upatrzyl sobie Piotrka jako wysmienitego kompana do zabawy. Przez dobra godzine Piter rzucal, a pies caly w szczesciu biegal!
Wieczorem natrafilismy na zjazd okolicznych rolnikow. Na placyku naprzeciwko naszego hostelu prezentowali swoje domowe wyroby. Czestowali winem, chlebem, owczym serem i ciasteczkami :) Potem byly pokazy tancow ludowych. Bylo pysznie!
29 marca, niedziela
Kolejny spokojny i goracy dzien. Piter niewyspany, bo ogladal wyscig F1 o 3 w nocy. Spacer po centrum miasteczka. Urugwajska msza. Miejscowy targ z wyrobami artystycznymi. Pakowanie. Czas ruszac dalej. Zaraz wsiadamy w autobus do Montevideo.
P.S. W Urugwaju nasze komorki nie dzialaja, wiec przez najblizsze dni bedziemy kontaktowac sie tylko internetowo.
MiP