6 kwietnia, poniedzialek
Nie wiadomo skad przypaletal sie KRYZYS. Psychiczny. Fizyczny. Finansowy przd nami. Dopadl nas w mieszkaniu Ariela i dreczyl przez caly dzien! Nie wiedzielismy co ze soba zrobic, gdzie jechac... czy tak jak wczesniej planowalismy do Santiago de Chile? Czy na poludnie do drogasnej i odleglej Patagonii? A moze do pieknej i taniej Boliwii? Pomyslow wiele, ale dylematow jeszcze wiecej. Zwlaszcza finansowych. Czas mijal, a my nadal wisielismy nad mapa i przed komputerem. Pies Ariela wyczul powage sytuacji i grzecznie polozyl sie w pokoju czekajac na rozwoj zdarzen.
Koniec kryzysu przyszedl nagle! Chcemy jechac na poludnie! Do Ushuaia! Na koniec swiata! Tam chcemy spedzic swieta! Decyzja zapadla. Teraz musimy ja szybko wcielic w zycie, gdyz zapadla pozno. Baaardzo pozno! Okazalo sie, ze najblizszy autobus do Patagonii odjezdza za godzine. Pakowanie, bieg, metro, przesiadka, metro, bieg... 10 minut przed odjazdem zdyszani i spoceni wpadlismy na stacje. Udalo sie :) Zdazylismy, kupilismy bilety i ruszylismy na poludnie!
M&P
7 kwietnia, wtorek
Pampa jest wielka. Niebo tutaj przeogromne. Przemierzamy ja autobusem. Za oknem ludzie jezdzacy konno. Lamy, strusie, owce, konie, krowy. Pampa pelna trawy. Raz na jakis czas zatrzymujemy sie w malych miasteczkach. Jedziemy dalej. Lamy, strusie, owce, konie, krowy. Pampa plaska i pelna kamieni. ...i tak przez caly dzien.
P
8 kwietnia, sroda
Po 36 godzinach w autobuesie docieramy wreszcie do Rio Gallegos. Patagonia. Jest zimno. Wieje mocno i przeszywajaco! Chcielibysmy jak najszybciej znalezc sie w Ushuaia. Jednak wszystkie autobusy w tamtym kierunku odjezdzaja o swicie. Pojawia sie nowa mozliwosc - przelot samolotem. Piter dzwoni na lotnisko. Samolot odlatuje za niecale dwie godziny i kosztuje niewiele wiecej od autobusu. Szybka decyzja - lecimy!
...na lotnisku czeka nas niespodzianka. Przykra niespodzianka. Podano nam ceny dla Argentynczykow. Dla obcokrajowcow bilet kosztuje prawie dwa razy wiecej! Jestesmy wkurzeni. Co za dyskryminacja! Argentyna pod tym wzgledem jest beznadziejna! Ostatecznie nie lecimy. Wracamy do miasta. Rio Gallegos nie jest ciekawe. Centrum to po prostu kilka uliczek handlowych. To poczekalnia dla osob zmierzajacych na Ziemie Ognista. I my czekamy...
M